07 marca 2019

Pani Buka coś tam naskrobała ...

jestem, jestem, żyję. raz lepiej raz gorzej. sama nie wiem od czego zacząć. o czym pisać. święta były, sylwester był i ferie też były... ale czy jest sen to wszystko opisywać? mamy już marzec. wielkimi krokami zbliżają się kolejne święta i zanim się obejrzymy będą wakacje... zobaczycie! zleci niewiadomo kiedy.

dużo się działo. dużo się dzieje. nie zawsze kolorowo. czasem bardzo słabo. ot życie. taki widać los, że nie może być zbyt pięknie przez cały czas bo byłoby zbyt nudo. teraz zawieszenie broni. pewnie chwilowe. czasem się zastanawiam jak długo jeszcze tych chwilowych zawieszeń...

dziecko chłonie jak gąbka nasze emocje. wiadomo nie od dziś. mam ogromne wyrzuty sumienia, że jej to funduje. ale nie umiem inaczej. 

zmęczona jestem. chyba przesilenie wiosenne, albo co...spać. chce mi się spać. ciągle.

w pracy bez większych zmian. ostatni miesiąc był ciężki zamknięcie roku i takie tam. pokazał mi dobitnie, że umiesz liczyć licz na siebie. kolejna nauka na przyszłość. 

czujecie wiosnę w powietrzu? ja tak! Dzisiaj ma być 16 stopni. czekam na moment, kiedy na dobre porzucimy zimowe kurtki, buty, szaliki... jestem zdecydowanie ciepłolubnym stworzeniem.

zrzuciłam na wiosnę :):):) 10 kilo! i walczę dalej. przez święta odpuściłam sobie wszystko. obżerałam się jak dzika. pofolgowałam całkowicie. do tego wino i na efekty długo czekać nie trzeba było. ale w styczniu powiedziałam sobie dość i ruszyłam z kopyta. na początku kilogramy leciały jak dzikie :) teraz trochę słabiej ale powolutku do celu. do lata mam zamiar dotrzeć do swojej wymarzonej wagi. zostało 7 kilo. może się uda. nie zadręczam się nie katuje. wprowadziłam do swojego menu trochę nowości. nowości dla mnie :) dużo kasz, ciemnego ryżu. i mnóstwo warzyw. właściwie nie jem mięsa. nie ciągnie mnie. nigdy nie byłam przesadną fanką. ale od trzech miesięcy zdarzyło mi się może raz czy dwa złapać kąsek kotleta :) właściwie dieta bez diety i regularne jedzenie. i ograniczenie słodyczy. nie mogę powiedzieć, że całkowite zero. bo zdarza mi się wielka ochota i wielki głód i wtedy biorę sobie co nieco, ale zdarza się to raz na jakiś czas. czasem mam też wielką ochotę na pizze i wtedy ją jem :) małe odstępstwa się zdarzają :)  gdybym dorzuciła ruch to myślę, że efekt byłby szybciej. no ale jestem za leniwa ;) zrobi się cieplej będzie więcej ruchu :)

i tak stworzyła mi się notka o diecie :)

postaram się częściej zaglądać. czytam co tam porabiacie, ale komentować nie zawsze mam siłę/czas/ochotę... mam niechcieja. wielkiego niechcieja. jak mam go przegonić?

11 komentarzy:

  1. Kobieto! Nareszcie!
    Jak miło Cię poczytać.

    Gratuluję tych 10ciu kg! Ja zrzuciłam tyle samo, ale walką trwa od kwietnia. A Ty w tak ekspresowym kępie tyle schudłaś! Jestem pełna podziwu :)
    To pewnie laska teraz z Ciebie? A waga już w normie czy jeszcze masz nadwagę że te 7 kg chcesz schudnąć?

    Z tym liczeniem to prawda że trzeba liczyć tylko na siebie. Niestety tak ten świat funkcjonuje. Ale ogólnie- zapdopw0olona jesteś z pracy? Czy myślicz o zmianach?

    No a jak z mężem? Jest lepiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No też jestem w szoku! W pierwszym miesiącu spadło mi 6 kilo, teraz to już niestety tak szybko nie leci. Ale leci i to najważniejsze ;)

      Usuń
  2. No narszcie napisała co u Was. Gratulacje spadku wagi 😉napisz coś od czasu do cZasu my tu czekamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się częściej zaglądać i komentować... czytać czytam ale już pisać mi się nie chce. Niechcieja mam i już :))))

      Usuń
  3. No w końcu �� gratuluję wagi i trzymam kciuki za spokój i trwałe zawieszenie broni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och z tym zawieszeniem to różnie bywa. Jak to na wojnie ;)))) chyba tak już pozostanie. Niestety...

      Usuń
  4. ohoho ... 10 kg w dół samodzielnie bez dietetyka ??? no no nooooo to jest wielka sprawa !!!

    Mnie się nie chce spać ale przesilenie też mam.

    U mnie wiosna biegowa dawno przyszła. Biegam już z odkrytymi nogami i w cienkich bluzach :)

    Grubą kurtkę zrzuciłam zaraz jak mrozy puściły a szalika nawet jeszcze nie wyjęłam. Noszę zimą chusty nie lubię szalików

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ciagle w kurtce zimowej i szaliku. Zimno, wieje i przestać nie może! Czekam na wiosnę a nawet lato ;)

      Usuń
  5. Fajnie, ze sie odezwalas! :)

    Tak jak piszesz - zycie. My tez mielismy jakis taki nerwowy poczatek roku. Niby nie bylo wiekszej awantury, ale takie wzajemne pretensje i nie odzywanie sie, ktore w zasadzie nie wyjasnione wracalo jak bumerang...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj takich tematów bumerangów to u nas dostatek ;) niestety tak to już u nas jest. Nie może być ciagle dobrze bi jest za dobrze. Trochę to męczące, i w końcu któreś się zmęczy na dobre i rozwiąże tą sytuacje. ;) A póki co jest jak jest ;)

      Usuń
  6. Ach, gratuluję Ci tej utraty kilogramów. Moim postanowieniem też jest więcej ruchu na wiosnę. Już nawet byłam na trzech długich spacerach z Elizą. Mam w planach jeszcze rower i pogranie z Nią w siatkówkę, bardziej takie odbijanie, ale to w końcu też ruch... Już pomijając wagę, chociaż nie powiem- z obecną czuję się tak chujowo, że głowa mała! ja w na koniec ciąży z Lilą nie ważyłam tyle, co teraz, ale ta kondycja?!?! Bosz, to nieboszczyk ma chyba lepszą. No nic, jest nad czym pracować, oj jest. Mam takie marzenie, może bardzo płytkie, ale co tam- na swoją 40tkę chciałabym znów ważyć tyle co kiedyś i mieć takie względnie fit ciałko :) Mam 2lata. Może się uda!

    OdpowiedzUsuń