16 września 2018

Pani Buka i wrześniowa rewolucja...

Dawno mnie tu nie było. Oj dawno. Nie wiem kiedy znów zawitam. Jak zwykle się tłumacze ;))) ale zaległości mam ogromne. I u Was i u siebie. Kiedyś pewnie nadrobię. Albo i nie ;))))

Muszę przyzwyczaić się do nowych obowiązków. Do nowego życia ;))))
Wychodzę rano. Wracam wieczorem. Z jednej strony nie mam czasu na bycie mamą na cały etat. Prace domowe dziecko odrabia z babcią. Z babcią też je obiad i spędza połowę dnia. To jest minus bo    Chciałabym być przy tym obecna ja. Matka kwoka ;))))) ale jest też plus tej całej sytuacji. Matka wraca wieczorem i szkoda jej czasu na kłótnie, awantury i krzyki o bałagan w pokoju czy tym podobne pierdoły ;))))

Wrzesień miesiącem zmian.
Młoda poszła do szkoły z uśmiechem na ustach. Zadowolona i szczęśliwa. I taka już dorosła! Już nie jest przedszkolakiem tylko pierwszakiem! A wiadomo, że to duża różnica. ;)))) zapał nadal nie minął. Oby tak było dalej. Koleżanki i koledzy fajni. Pani miła. Na razie Młoda zadowolona nie skarży się i wstaje dzielnie. Ja oczywiście robiłam po gaciach ze stresu. No bo jak to moje maleństwo sobie poradzi? Głupia ja! Na szczęście stres mój zupełnie Młodej się nie udzielił. Jajko  mądrzejsze od kury ;))). Pani nauczycielka wydaje sie miła. Rzeczowa i konkretna nie jakieś ciepłe kluchy. Ma opinie wymagającej i surowej. Ale jednocześnie sprawiedliwej. Wiec może nie będzie źle. Mam nadzieje, że z sukcesem „ogarnie” tą gromadkę. Pożyjemy zobaczymy. Wole surową ale rzeczową niż „ciumciurumciu”, z którą uczniowie będą robili co będą chcieli. A znam taki przypadek. Nauczyciel bojący się uczniów... wszystko wyjdzie w praniu.

Moja praca... szłam jak na ścięcie. Jak zwykle panika mnie zjadała, mało zawału nie dostałam. Ale poszłam i przeżyłam pierwszy dzień, a później kolejne... nie jest źle. Ciagle się uczę. A chciałabym już, natychmiast wiedzieć co i jak. Niestety nie da się. Nie czuje się komfortowo ciagle o coś pytając, ale taki przywilej nowicjusza. Póki co cierpliwie mi wszystko tłumaczą. ;))) może wreszcie coś mi w głowie zaskoczy i tych pytań będzie coraz mniej ;))))
Pierwsze dni były ciężkie.  Nie umiałam się przestawić z trybu domowego na pracowy. Powoli jednak wpadam w ten rytm. Wychodzę rano wracam wieczorem. Niestety nie mam blisko wiec tracę trochę czasu na dojazdy. Ale nie marudzę. Cieszę się, że prace mam. Ludzie jak wszędzie. Niektórzy fajnie, niektórzy udają fajnych a za plecami nóż w plecy, a z niektórymi od razu nam nie po drodze. Głównie baby. Różne osobowości i różne temperamenty. Docieramy się. ;))))

W domu uczymy się nowego. Drugiego dnia zabrakło chleba ( mąż nie kupił bo zawsze robiłam to ja, ja nie kupiłam bo wyleciało mi z głowy. Miałam obsuwę w pracy i spieszyłam się do domu), po kilku kolejnych dniach skończył się papier toaletowy...( j.w) ;)))) skończyły się obiadki podsuwane pod nos i pranie - sprzątanie każdego dnia. Dzielimy się obowiązkami, a nawet dostalam „fory” na przyzwyczajenie do nowego ;))))))
Myśle, że to wyjcie do ludzi dużo mi dało. Odżyłam. Wracam późno i nie mam czasu na rozpamiętywanie, wypominanie itp. Cukierkowo też nie jest. Ale jest dużo lepiej niż było. Pogadaliśmy. Popłakalismy (ja) pokrzyczelismy i conieco udało się wyjaśnić. Co będzie dalej? Czas pokarze...

;))))

17 komentarzy:

  1. Cieszę się że takie zmiany nastąpiły ;)

    Trzymam kciuki żeby w pracy wszystko układało się po Twojej myśli.

    Fajnie że Młoda tak bezproblemowo rozpoczęła rok szkolny i że Panią ma ok.

    A szczera rozmowa i tak Wpas nie ominie, bo dopóki nie rozwiążecie pewnych rzeczy, nie przepracujecie, to żal będzie wracał choćbyś pracowała codziennie 24h. Spoko jest to że dzielnice się obowiązkami :)
    Kibicuję Wam bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz doczytałem, że porozmawialiście. To bardzo dobrze. Staraj ie się zawsze spokojnie rozmawiać, a wszelkie spory, konflikty przegadujcie od razu na świeżo, ale na spokojnie. U nas zadziałało ;)

      Usuń
    2. Pożyjemy zobaczymy co z tego wyjdzie ;))) póki co obydwoje przyzwyczajamy się do nowej sytuacji, a jak już się przyzwyczaimy to i pewnie powtocą stare przyzwyczajenia ;)))) zobaczymy ;))))

      Usuń
    3. Buko, ja mam takie pytanie z innej beczki.
      Pamiętasz jak Twoja pociecha zaczynała przedszkole? Mogłabyś mi przybliżyć ten okres? W miarę możliwości oczywiście, wiem że teraz jesteś bardziej niż zwykle zajęta, więc bez pośpiechu.
      Mam problem z Faustynką i bardzo się martwię.

      Usuń
    4. Buko, czy ja mogłabym prosić Cię o kontakt mailowy?

      Gdy znajdziesz chwilkę -
      karinanowak.trzy.m@gmail.com

      Usuń
  2. Jeżu....jakby czytała o sobie sprzed jakiegoś czasu. Rozterki matki-kwoki w pełni rozumiem. Też mnie dopadały.... I to gotowanie....Dobrze, że dziecko ma dobre obiady w szkole, a potem mógł dojeść u babci... bo my z M to już różnie. M schudł kilka kg przez kilka pierwszych miesięcy mojej pracy :)
    Powodzenia w pracy !

    OdpowiedzUsuń
  3. no i może jednak tego było Wam trzeba żebyś nabrała nowych obowiązków (pracowych) i żeby Ci odpuścili trochę domowych i gitara. A babcia sobie też poradzi od tego jest przecież.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeca mowilam, ze dziecek se poradzi:))) A Tobie tez na dobre wyjdzie takie oderwanie od zycia domowego. Wszystko sie unormuje tylko troche czasu trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie tłumacz się, wiadomo jak jest. Ja też nadrabiam- zaległości nie mam tylko u Star, bo boję się skreślenia z listy:p, podróże w te i wewte mnie pochłonęła.
    W ostatniej pracy znalazłam się w dobrej sytuacji, że nasz dział powstał od podstaw i cala naszą czwórką nie miała pojęcia co robimy, jak i po co.

    OdpowiedzUsuń
  6. No Kochana- same dobre wiadomości. A co trochę mniej dobre- to też normalne. Jesteś świeżaczek, to pytasz. I masz do tego pełne prawo. Ani się obejrzysz, a za jakiś czas przyjdzie ktoś nowy i Ty będziesz go uczyła :) Młoda zuch po mamie, to co miała sobie nie poradzić! No widzisz, a ja w ogóle nie jestem zadowolona z pań, które prowadzą zerówkę Lilki. Są dwie i nie wiem, która gorsza. Trochę liznęłam tej pracy z dziećmi i rodzicami i już wiem, czego wymagam, wiem, czego nie toleruję także na razie u mnie wkurw i niesmak. Mimo to, Lila swoje panie lubi, a ja nie dzielę się z Nią moimi odczuciami :) Może ze kilkanaście lat Jej powiem, co czułam dziś. Jest spora szansa, że będzie między Wami lepiej, naprawdę. Ale wiadomo- życie pokaże. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martus, dobrze, ze Lila panie lubi. Ja swojej nauczycielki w "sredniakach" nienawidzilam do tego stopnia (ta kobieta nie nadawala sie do opieki nad wrazliwszymi dziecmi), ze kiedy kilka lat pozniej wpadlam na nia na zakupach, odmowilam powiedzenia jej dzien dobry. A moja mama byla wielce zdziwiona, ze "przeciez to taka sympatyczna kobieta!" Trafil swoj na swego! :D

      Usuń
  7. Wspaniale sobie radzicie, Dziewczyny, obie! :D

    Tak to jest, ze czasem nasze "maluchy" sa dzielniejsze od nas. Ja do nowej pracy rok temu szlam ze sraczka i gula w gardle. I kiedy pare miesiecy pozniej zmienialismy dzieciom szkole, spodziewalam sie podobnych reakcji z ich strony. Syn - prawidlowo, ryczal, chociaz tylko pierwszego ranka, a po poludniu juz nowa szkole uwielbial. :) A cora oswiadczyla, ze jest podekscytowana i poszla, moze bez usmiechu, ale pewnie. ;) I znowu to matka bardziej przezywala. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymam kciuki pani Buko. Wszyscy musicie się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości

    OdpowiedzUsuń
  9. I found your weblog site on google and test just a few of your early posts. Continue to maintain up the excellent operate. I simply further up your RSS feed to my MSN News Reader. Looking for forward to reading more from you afterward!… free online casino slots

    OdpowiedzUsuń