tym razem deszczu jakby więcej. Ba nawet nie deszczu a gradobicia.
Napisałam długą notkę jak to mi dzisiaj źle, ale niestety całą mi wcięło. Może to i dobrze. Nie będę od nowa wylewać swoich żali i frustracji.
To pewnie przez pogodę za oknem. Tak, pogoda jest dobra na wszystko. Można na nią wszystko zrzucić ;)
Mam nadzieję, że niedługo i dla mnie zaświeci słońce. Intensywnie szukam pracy. Choć jakiś czas temu wypadłam z obiegu to mam nadzieję, że uda mi się wrócić na właściwe tory.
Czy będę wtedy wreszcie szczęśliwa? Nie wiem. Pewnie nie. Taki już ze mnie typ. Nic mnie nie cieszy. Nic.
Dzień rozpoczęłam od domowej awantury. Awantury z najmłodszą. Muszę się ogarnąć bo zmarnuję życie dziecku codziennymi pretensjami i uwagami. Bo czy porządek w pokoju jest najważniejszy? No nie jest. A codziennie krzycząca matka fajna jest? No nie jest.
Ogarnij się babo i weź się garść bo wytrzymać z tobą ciężko!!!
W niedziele byliśmy w kinie. Wspólny czas. Miły.
Film pt."PADDINGTON 2" historia sympatycznego misia.
Siedzimy w kinie, rozpoczyna się film. Miś zaczyna mówić, a najmłodsza na całą salę "mamo ten miś mówi jak ojciec Mateusz!" ;)))) z dużo seriali. Stanowczo za dużo :))
Za oknem wieje okropny wiatr. Może coś dobrego przywieje...
30 stycznia 2018
26 stycznia 2018
Nic mnie nie wku...wia tak mocno jak poczta!
Wrrr będę gryźć!
Miała być słodka notka o „powrocie córki marnotrawnej”na łono blogera. Ale będzie o ukochanej Poczcie Polskiej, z której to usług korzystałam ostatni raz!!! O!
Zamówiłam na Allegro pierdołę za 10 złotych. Niestety dostawa kurierem kosztowała 15 złotych czyli przewyższała cenę towaru. Stwierdziłam, że to przesada i zaryzykuję i poproszę o wysłanie poleconym priorytetem. Mała rzecz zmieściła się do średniej wielkości koperty.
Polecony priorytet 5,90 dostawa w ciągu 1 dnia roboczego. Myśle sobie super. Zrobiłam przelew w środę ( tydzień temu) po godzinie dostałam wiadomość od sprzedawcy że towar wysłany. W raz z mailem link do śledzenia listu. Czwartek zakończył się bez żadnych zmian w systemie ( zreszta nawet mnie to nie zdziwiło bo kto jak kto, ale poczta tak szybko nie działa) w piątek- myślę sobie- coś już powinno drgnąć. Liczyłam na to, że zostanę zaskoczona i otrzymam przesyłkę pod same drzwi. Niestety lipa!
W poniedziałek nastąpiła długo wyczekiwana zmiana statusu. Myśle sobie jest super! Dzisiaj to już mogę wyglądać listonosza! Dojrzałam go we wtorek. Stoi pod skrzynka na listy i widzę ze chce włożyć coś do mojej. Pytam się go czy ma coś dla mnie. On udaje że grzebie w wózku i z uśmiechem oświadcza, że nie nic dla mnie nie ma. Ok. Idę do domu, biorę psa i szuram się na spacer. Listonosza już nie ma, ale w skrzynce jest awizo!! Wkuwienie moje sięga zenitu. Ciśnienie skacze, a we mnie rodzą się najgorsze myśli. Listonosz rozpłynął się jak we mgle. Albo innym smogu. Może jego szczęście. Wchodzę na link do śledzenia listu i co widzę? Ano informacje, że adresata nie zastano w domu i list został awizowany. Czy coś w ten deseń. W dodatku Poczta Polska łaskawie daje mi możliwość przekerowania listu na inny adres bądź dostawy na ten sam adres tylko w dogodnym dla mnie terminie. Za jedyne 4,50. Czujecie? Zapłaciłam 5,90 rozmawiałam z listonoszem ( który wcale listu do mnie z poczty nie zabrał bo miał za ciężko!), ale jak zapłacę 4,50 to za ciężko już miał nie będzie... nie o kasę mi chodzi bo to grosze, tylko o sam fakt.
Dzisiaj znalazłam czas, aby przybytek zwany pocztą odwiedzić.
Pani z uśmiechem wita mnie i pyta czy mam ochotę kupić: kalendarz, gazetę, książkę z przepisami siostry Anastazji, krem do rąk czy chociaż długopis. Uprzejmie dziękuje i mówię że przyszłam odebrać list i chciałabym się dowiedzieć czy listonosz nie ma obowiązku dostarczać listów do domu? Oczywiście że ma! Zapewnia mnie pani. To dlaczego tego nie robi? Mało tego dlaczego na moje pytanie czy ma coś dla mnie odpowiada że nie po czym ładuje mi awizo do skrzynki? No wie pani, listonosz na ma obowiązku udzielania takich informacji... normalnie tajemnica państwowa, ręce mi opadły. Skoro ma obowiązek dostarczać listy dlaczego tego nie robi? Drążę temat. Pani rozkłada ręce idzie na zaplecze po mój list. Wraca i oznajmia No musze jednak bronić kolegi. Gdyby miał tak wszystkie grubsze listy nosić to by mu było ciężko... Helloł?! Ja wszystko rozumiem, ale zamówiłam list z dostawa do domu a nie na pocztę i dlaczego listonosz nie mał odwagi dać mi awiza osobiście? Pani rozłożyła bezradnie ręce. Zawołała mi natomiast „kierowniczkę od listonoszy”, która to zeszła, zapytała jaka ulica i skwitowała „ach tak, mamy kłopot z tą ulicą” z ulicą czy z listonoszem? Pytam się ja. Pani wygłasza ostatnie zdanie i ani przepraszam ani pocałuj mnie w dupę tylko „ może złożyć skargę”. Ano może. Tylko czy jej się chce? Klient nasz pan nie ma co. O kartkach świątecznych wysłanych dwa tygodnie przed Świętami a dostarczonych po Nowym Roku już wspominać nie będę... wypisuje się z tej instytucji, a jak spotkam listonosza to mu skopie zad. Albo poszczuje psem ( wielkości krolika żeby nie było!) ;)
A jakie są Wasze doświadczenia z Pocztą? Super hiper i tylko ja mam takiego pecha? ;))))
Ulżyło mi. Napisałam co mi na wątrobie leżało. Ufff
Odmeldowuję się! W końcu dziś piątek- weekendu początek!
Dobrego!
Miała być słodka notka o „powrocie córki marnotrawnej”na łono blogera. Ale będzie o ukochanej Poczcie Polskiej, z której to usług korzystałam ostatni raz!!! O!
Zamówiłam na Allegro pierdołę za 10 złotych. Niestety dostawa kurierem kosztowała 15 złotych czyli przewyższała cenę towaru. Stwierdziłam, że to przesada i zaryzykuję i poproszę o wysłanie poleconym priorytetem. Mała rzecz zmieściła się do średniej wielkości koperty.
Polecony priorytet 5,90 dostawa w ciągu 1 dnia roboczego. Myśle sobie super. Zrobiłam przelew w środę ( tydzień temu) po godzinie dostałam wiadomość od sprzedawcy że towar wysłany. W raz z mailem link do śledzenia listu. Czwartek zakończył się bez żadnych zmian w systemie ( zreszta nawet mnie to nie zdziwiło bo kto jak kto, ale poczta tak szybko nie działa) w piątek- myślę sobie- coś już powinno drgnąć. Liczyłam na to, że zostanę zaskoczona i otrzymam przesyłkę pod same drzwi. Niestety lipa!
W poniedziałek nastąpiła długo wyczekiwana zmiana statusu. Myśle sobie jest super! Dzisiaj to już mogę wyglądać listonosza! Dojrzałam go we wtorek. Stoi pod skrzynka na listy i widzę ze chce włożyć coś do mojej. Pytam się go czy ma coś dla mnie. On udaje że grzebie w wózku i z uśmiechem oświadcza, że nie nic dla mnie nie ma. Ok. Idę do domu, biorę psa i szuram się na spacer. Listonosza już nie ma, ale w skrzynce jest awizo!! Wkuwienie moje sięga zenitu. Ciśnienie skacze, a we mnie rodzą się najgorsze myśli. Listonosz rozpłynął się jak we mgle. Albo innym smogu. Może jego szczęście. Wchodzę na link do śledzenia listu i co widzę? Ano informacje, że adresata nie zastano w domu i list został awizowany. Czy coś w ten deseń. W dodatku Poczta Polska łaskawie daje mi możliwość przekerowania listu na inny adres bądź dostawy na ten sam adres tylko w dogodnym dla mnie terminie. Za jedyne 4,50. Czujecie? Zapłaciłam 5,90 rozmawiałam z listonoszem ( który wcale listu do mnie z poczty nie zabrał bo miał za ciężko!), ale jak zapłacę 4,50 to za ciężko już miał nie będzie... nie o kasę mi chodzi bo to grosze, tylko o sam fakt.
Dzisiaj znalazłam czas, aby przybytek zwany pocztą odwiedzić.
Pani z uśmiechem wita mnie i pyta czy mam ochotę kupić: kalendarz, gazetę, książkę z przepisami siostry Anastazji, krem do rąk czy chociaż długopis. Uprzejmie dziękuje i mówię że przyszłam odebrać list i chciałabym się dowiedzieć czy listonosz nie ma obowiązku dostarczać listów do domu? Oczywiście że ma! Zapewnia mnie pani. To dlaczego tego nie robi? Mało tego dlaczego na moje pytanie czy ma coś dla mnie odpowiada że nie po czym ładuje mi awizo do skrzynki? No wie pani, listonosz na ma obowiązku udzielania takich informacji... normalnie tajemnica państwowa, ręce mi opadły. Skoro ma obowiązek dostarczać listy dlaczego tego nie robi? Drążę temat. Pani rozkłada ręce idzie na zaplecze po mój list. Wraca i oznajmia No musze jednak bronić kolegi. Gdyby miał tak wszystkie grubsze listy nosić to by mu było ciężko... Helloł?! Ja wszystko rozumiem, ale zamówiłam list z dostawa do domu a nie na pocztę i dlaczego listonosz nie mał odwagi dać mi awiza osobiście? Pani rozłożyła bezradnie ręce. Zawołała mi natomiast „kierowniczkę od listonoszy”, która to zeszła, zapytała jaka ulica i skwitowała „ach tak, mamy kłopot z tą ulicą” z ulicą czy z listonoszem? Pytam się ja. Pani wygłasza ostatnie zdanie i ani przepraszam ani pocałuj mnie w dupę tylko „ może złożyć skargę”. Ano może. Tylko czy jej się chce? Klient nasz pan nie ma co. O kartkach świątecznych wysłanych dwa tygodnie przed Świętami a dostarczonych po Nowym Roku już wspominać nie będę... wypisuje się z tej instytucji, a jak spotkam listonosza to mu skopie zad. Albo poszczuje psem ( wielkości krolika żeby nie było!) ;)
A jakie są Wasze doświadczenia z Pocztą? Super hiper i tylko ja mam takiego pecha? ;))))
Ulżyło mi. Napisałam co mi na wątrobie leżało. Ufff
Odmeldowuję się! W końcu dziś piątek- weekendu początek!
Dobrego!
Trochę techniki i się Pani Buka gubi...
Nie wiem, jak ja to ogarnę. Jednak wyszłam z wprawy. Szukam i szukam i znaleźć nie mogę :( Chciałabym, aby lista blogów uaktualniała mi się, gdy ktoś zrobi wpis... Kiedyś tak miałam, a teraz wyświetlają mi się wszystkie po kolei i nić więcej :( Jak wchodzę w ustawienia to jedyne co mogę to posortować alfabetycznie...
Chciałabym też, aby odwiedzany przeze mnie blog otwierał mi się w nowym oknie...
Póki co musi być jak jest. Może kiedyś dojdę do tego... a może jakaś dobra duszyczka pomoże?
:)
Chciałabym też, aby odwiedzany przeze mnie blog otwierał mi się w nowym oknie...
Póki co musi być jak jest. Może kiedyś dojdę do tego... a może jakaś dobra duszyczka pomoże?
:)
Raz, dwa trzy Pani Buka patrzy!
Zaczynamy. Pierwszy ( próbny) post w nowym miejscu. Mam nadzieję, że się tutaj zadomowię i zapuszczę korzenie na kolejne długie lata. :)
Brakuje mi pisania, takiego jak kiedyś na Onecie. Pisało się często, dla przyjemności z samego pisania. Bardzo fajnie było poznawać nowych ludzi. Tak samo piszących jak ja. O życiu, o sobie o codzienności. Brakuje mi tamtych czasów. Ale to brzmi! Ale kto wtedy pisał ten wie o czym mówię! Niestety wiele z tych blogów zniknęło :( Cóż życie.
Czas zobaczyć jak pierwsza notka prezentuje się w nowym miejscu :)))
Brakuje mi pisania, takiego jak kiedyś na Onecie. Pisało się często, dla przyjemności z samego pisania. Bardzo fajnie było poznawać nowych ludzi. Tak samo piszących jak ja. O życiu, o sobie o codzienności. Brakuje mi tamtych czasów. Ale to brzmi! Ale kto wtedy pisał ten wie o czym mówię! Niestety wiele z tych blogów zniknęło :( Cóż życie.
Czas zobaczyć jak pierwsza notka prezentuje się w nowym miejscu :)))
Subskrybuj:
Posty (Atom)