Poszłam sobie wczoraj z Młodą na zakupy do sklepu. Godzina 9 rano. Ludzi niezbyt dużo. Kupiłyśmy pieczywo i jakieś drobiazgi. Może w sumie 5 produktów.
Idziemy do kasy. Kasy czynne dwie w tym jedna kasa pierwszeństwa ( oznaczona jako dla kobiet w ciąży i osób na wózkach inwalidzkich). Stanęłyśmy do klasy dla uprzywilejowanych. Przed nami kilka osób, jakieś 5 ( w drugiej kasie podobna ilość osób). Nie zwróciłam zupełnie uwagi do której kasy staję. Bezpośrednio przed nami: starsze małżeństwo ( jak się później okazało pani lat 76 pan 82) kupujące jedynie chleb, oraz kobieta z zakupami mniej więcej wielkości moich. Dziecko moje gada jak szalone, starsi Państwo uprzejmie do niej zagadują, miły poranek w sklepie ;))))
Nic nie może jednak wiecznie trwać ;))) Do kasy podjeżdża para ( około 25-30 lat) z małym dzieckiem ( około rocznym) w wózku. Jeden wózek prowadzi on ( ten z dzieckiem), drug wózek ( z zakupami) prowadzi ona. Wózek wypchany po brzegi. Chyba grill się szykuje ;) ( wiem, wiem nie powinnam oceniać, zaglądać, nie moja sprawa) mięsiwo, piwo, wino itp. sprawy. Jadą i chyba czekają, aż tłum się rozstąpi i święta rodzina będzie mogła podjechać wprost do kasy. ;)))
Przepchali mi tym wozem z zakupami dziecko. A mi oczy zaszły krwią ;) W takich sytuacjach jestem jak lew i mam ochotę przegryźć tętnice :) więc mówię, hola, hola ślepa pani? Dziecka nie widzi? To oczy mogę pomóc otworzyć. Wzięłam tą babę zatrzymałam i pokazuje moje maleństwo ;))). Nic mnie nie wkurwia tak bardzo jak mówię, a ktoś mnie ignoruje. A baba udaje, że nie widzi nie słyszy i chce się pchać dalej. Wkurw mój się zwiększa. Mówię głośniej ( bo może chora? Głucha? ślepa?) Czy potrzebuje pani pomocy? Nie słyszy pani, nie widzi? Na co odzywa się on. Pan tarabaniący się ze śpiącym dzieckiem w wózku. To kasa pierwszeństwa więc mamy prawo iść na początek kolejki. Pytam czy mają prawo jeździć po ludziach i czy nie widzą, dziecka? Cisza. No więc stoję i blokuję tę ich karawanę. W końcu ona krzyczy mi do ucha PRZEPRASZAM. Cisza z mojej strony ( kolejka z zaciekawieniem nam się przygląda). A ona głośniej PRZEPRASZAM. Odwracam się i mówię, nie mnie powinna pani przepraszać tylko dziecko, które potrąciła pani wózkiem. Głucha nie jestem, więc proszę mi do uszu nie krzyczeć. Do Pani w końcu dociera, że póki nie przeprosi nie przejedzie, więc mówi do Młodej przepraszam, chciałabym przejechać. Młoda się odsuwa "państwo" prze do przodu. Nie jest zbyt szeroko więc jadą po stopie pani przed nami. Zatrzymują się tuż przed starszym małżeństwem. Mówią, że są z małym dzieckiem i mają pierwszeństwo i ładują się na taśmę. Mówię najspokojniej jak potrafię, że może jednak najpierw zapłaciliby ci starsi państwo, którzy stoją w kolejce. Baba jak się na mnie wydarła, że ona jest z dzieckiem! I jej się należy. Starsi państwo mówią, że mają tylko chleb więc może jednak to oni by byli pierwsi. Facet drze się na starszego pana, że nie ma mowy, bo oni mają PIERWSZEŃSTWO. Pani przede mną odzywa się i mówi, że kasa jest uprzywilejowana dla kobiet w ciąży i osób an wózkach inwalidzkich, a nie dzieci w wózkach. Dziecko jest z dwojgiem rodziców, smacznie sobie śpi i jedno z rodziców może stanąć w kolejce ( która nie jest zbyt długa), a drugie wyjść przed sklep, a to co robią to zwykłe cwaniactwo, a zachowanie jest mało kulturalne. I że nie mają szacunku dla nikogo, nawet dla starszych osób. Słowa te oburzyły ich jeszcze bardziej. Zaczęli krzyczeć, że co to za CHAMSTWO, że oni mają dziecko, stoją do kasy pierwszeństwa i stąd nie odejdą póki jako PIERWSI nie zostaną obsłużeni bo takie ich prawo. Cyrk na kółkach. Pani kasjerka milczy jak zaklęta. Mówię, żeby wreszcie zaczęła liczyć ten wóz bo nie mam ochoty stać do południa w kolejce i tak w ogóle to też mam dziecko ( to już powiedziane żartem). No bo co w takiej sytuacji mogę innego zrobić? Starszy Pan mówi, że przeżył tyle lat, ale czegoś takiego nie widział... Na co on ( ten od pierwszeństwa) mówi i co dziadku tyle się w czasie życia nastałeś, że teraz nogi bolą?! Nosz kurwa! Czegoś takiego nie słyszałam nigdy jak żyję! Zatkało mnie. ale na szczęście nie na długo i mówię, a ty co całe życie za krowami biegałeś i jak przyjechałeś do miasta to się odnaleźć nie potrafisz?
Dawno mnie ktoś tak nie wkurzył. Oj dawno.
Nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje? O co chodzi? Też byłam w ciąży, też miałam malutkie dziecko. I ja rozumiem, że są sytuacje, kiedy nie ma wyjścia i z maluchem na zakupy trzeba się wybrać. Ale czegoś takiego nie rozumiem. Nie zrozumiem nigdy. Chamstwa nie znoszę!!
Ja pomijam wszystko, ale jak można nie mieć szacunku do drugiej osoby, do starszych ludzi? Czy naprawdę jestem już z innego pokolenia? Ci ludzie byli jakieś 10-15 lat młodsi ode mnie! Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Starsi Państwo na koniec tej całej żenującej sytuacji stwierdzili, że wyrosło nam roszczeniowe i pewne siebie pokolenie... Pokolenie, które widzi jedynie czubek własnego nosa...
Chyba jestem już stara bo... za moich czasów, gdyby ktoś tak się odezwał do starszej osoby dostał by w pysk, a w domu rodzice by poprawili. Oczywiście żartuję, bo skoro rodzice wychowali "takie coś" to pewnie dumni by byli...
Nie jestem za biciem/klapsami/ przemocą. Nigdy sama nie dostałam i moje dziecko też nie, ale w takiej sytuacji sprałabym na kwaśne jabłko i przez dupę rozumu wbiła do głowy!
Gotuje się we mnie na samo wspomnienie!
Zatem kończę już ten przykry temat. Dzisiaj zapowiada się piękna sobota i nie będę sobie jej psuć :))))
Dużo Słońca!!!
Ps. Wybaczcie ten chaos. Jakoś nie potrafiłam tego (z samego rana) ładnie ubrać w słowa ;)))