Dostałam na maila i obśmiałam się. Jakie to prawdziwie bolesne :))))))
Nie miałam jeszcze odwagi stanąć na wadze po urlopie.
Nawet nie chcę myśleć ile kg mi przybyło. Pożarłam tonę lodów, gofrów i tym podobnych wakacyjnych smakołyków... Ale chyba tragedii nie ma, bo zmieściłam się w "wyjściowe" spodnie. ;))))
O 13:30 proszę kciuki ściskać. Mocno!!!
Trzymamy daj znać jak poszlo
OdpowiedzUsuńHaha... Dobre, dobre.
OdpowiedzUsuńJa chyba też przytyłam od tego siedzenia w domu i też nie mam odwagi stanąć na wagę :P
Trzymam kciuki! ;)
Zaciśnięte. Czekamy na wieści ✊
OdpowiedzUsuńNa trzymanie kciukow jestem spozniona, ale to naprawde nie moja wina:)
OdpowiedzUsuńNatomiast jesli weszlas spokojnie w te spodnie to nie ma zadnego problemu i uwazam, ze kokietujesz:****
Trzymamy Daj znać jak było
OdpowiedzUsuńno i jak tam rozmowa bo już po 19-tej :)
OdpowiedzUsuńNo jak tam?
OdpowiedzUsuńTrzymam!
OdpowiedzUsuńMocno!
Powodzenia!
I jak tam PO?
OdpowiedzUsuńDobrze, ze wagi w domu nie mam... Gofrow tutaj tak nie sprzedaja, a gofrownicy nie posiadam (cale szczescie!), ale ze lato mielismy gorace, to pozarlam TYLE lodow, ze az sie boje ile mi przybylo! A dodatkowo tesciowa dobrze karmi, wiec... :D