22 lutego 2018

Pani Buka napada na listonosza

W dalszym ciągu jestem wkurwiona zdenerwowana na męski ród.

Nawet pies przeciwko mnie! Zeszczał się dzisiaj sierściuch na dywan. Biały dywan. Wpadłam w szał i myślałam, że dziada zabije. Pomyślałam sobie, że zabiorę go na tresurę. Tresurę dobrych manier. Ale chyba powinnam zacząć od siebie. W sensie z tymi manierami. Klnę ostatnio jak szewc. Czy inny budowlaniec. Swoją drogą ciekawe czy szewc/budowlaniec rzeczywiście klną więcej niż inni...

Nie o tym jednak miało być.
Napadłam na listonosza. A było to tak.

Wychodzę z psem na spacer. ( nie wiem po co z nim wychodzę jak i tak szczy w domu? chyba tylko po to, żeby się poruszać.) Wychodzę z mieszkania i przez oszklone drzwi widzę doręczyciela. Patrzę i oczom nie widzę. Wrzuca do skrzynki- MOJEJ SKRZYNKI!!- awizo! Znów! Nie ze mną te numery! Mam Cię draniu na gorącym uczynku i nie odpuszczę. Nie tym razem.

Wypadam przez te drzwi i ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w dupę ( mówiłam, że na kurs dobrych manier muszę iść) i drę japę na niego, że jakim prawem, że dlaczego, kiedy ja jestem w domu to on nawet się nie pofatyguje żeby zadzwonić domofonem, że nie pierwszy raz i że teraz tego już tak nie zostawię, że złoże skargę i w ogóle... Nadarłam się na faceta- nie powiem ulżyło mi trochę- nie dając mu dojść do słowa. W końcu przemawia i mówi, że dzwonił, ale może domofon jest popsuty bo nikt nie odbiera...Wkurzył mnie jeszcze bardziej bo jak to nie działa! Kiedy wiem, że działa bo godzinę wcześniej był kurier z paczką! Facet stoi i zaręcza, że dzwonił, ja się upieram, że nie. Ale skoro go już widzę to może jednak dałby mi ten list ( czekam na polecony więc byłam pewna, że to list). On pyta mnie o adres ja mu odpowiadam, a on patrzy w ten swój wykaz i patrzy i słabiutkim głosem mówi, ale ja nie mam nic pod ten numer... Nosz kurwa! Jak to nie ma? To po jaką cholerę wrzucał mi pan awizo? jaja sobie chłopie robisz czy co? Wygląda na to, że się pomyliłem mówi on... Otwieram swoją skrzynkę na listy, a tam... PUSTO! Patrzę i oczom nie wierzę, przecież widziałam, dobrze widziałam, że wrzucał awizo do mojej skrzynki! Mojej! Tym razem to ja patrzę na niego i mówię cichutko hmm wygląda na to, że się pomyliłam. I czym prędzej wybiegam na ten spacer z psem.

Całe szczęście, że listonosz ma spokojny charakter, bo mogłoby się to słabo skończyć ;))))). Albo zaskoczyłam go tą moją napaścią i nie zdążył zareagować.
Opiernicz i tak mu się należał, za te wszystkie podrzucane awiza. Mam tylko nadzieję, że teraz zapamięta, że pod tym i tym adresem mieszka osoba niezrównoważona i gotowa na wszystko i lepiej doręczyć jej list niż zostawić awizo.

:)

Ps. Nigdy nie podniosłam ręki na psa. Pomimo tego co mi ciągle robi... Wybaczam mu wszystko. Obgryzione kapcie, posikane dywany...
Ps.1 jutro idę na rozmowę o pracę. Trzymanie kciuków wskazane...
Ps.2 dodałam zakładkę "Buka czyta" spisuje tam książki jakie w tym roku już mi się udało przeczytać. Poproszę o podrzucanie tytułów :))))

21 komentarzy:

  1. Nasza luna cudem uszła z życiem przez lanie (i nie tylko) w domu.
    Ja na listonoszy nie napadam, bo ostatnio grzecznie wszystko przynoszą do domu, ale na bezmozgich kierowcow i owszem 😜 klakson az iskrzy 😁😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już z tym psiakami jest. Kochane, ale szkód też potrafią narobić :(
      Ja póki co jedynie na listonosza napadłam, ale jak mi mój nastrój nie minie to kto wie co będzie dalej ;))))

      Usuń
    2. Listonoszowi nie zaszkodzi. Przyda mu się opierdziel na przyszłość 😜

      Usuń
    3. Listonoszowi nie zaszkodzi. Przyda mu się opierdziel na przyszłość 😜

      Usuń
    4. też tak sądzę! Należało mu się i tak ;)))

      Usuń
  2. Wcale sie nie dziwie, ze wybuchlas, bo ile mozna tego wkurwa w sobie nosic?:))
    Zadna szkola manier, maniery sa przereklamowane:))
    Ja klne jak szewc w obu jezykach i tylko dzieki temu nie mam wrzodow na zoladku (rak sie nie liczy:P)
    Nie rozumiem co ludzie maja przeciw "uzywaniu wyrazow" przeciez taka kurwa to tak samo wyraz jak nie przymierzajac stol, krzeslo, talerz.
    Ja juz nawet mojemu tesciowi zwanemu Tatek wyjasnilam, ze to nie moja geba tylko jego brudne mysli tu maja znaczenie, bo ja uzywam wyraz jak kazdy inny a jego chora wyobraznia dorabia do tego znaczenie:)))
    No i Tatek nie mial innego wyjscia jak sie ze mna zgodzic. Miedzy nami mowiac to moze by i mial inne wyjscie, ale byl u mnie w goscinie i koniecznie mial ochote na obiad :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybuchłam i pomogło, ale niestety na krótko :(((( wkurw powrócił :((((
      Też lubię sobie siarczyście przekląć, ale ostatnio zaczęło mi się to przydarzać za często i w obecności Młodej. A po tym jak jako 3 latka bawiąc się misiami powiedziała „spiejdalaj chuju” obiecałam sobie że nigdy więcej w samochodzie nie przeklnę ( bo to wtedy najwiecej TAKICH słów pada(ło). Także ten choć czasem lubię to trza się pohamować ;))))

      Usuń
    2. Hahaha, dobrze, ze ja innych kierowcow wyzywam wylacznie od oslow i matolow! :D

      Usuń
    3. Ja przy wnukach tez jestem bardzo kulturalna:))) ale tez raczej malomowna :P

      Agata u mnie kazdy kierowca - osiol to asshole :))

      Usuń
    4. Staram się, naprawdę staram nie używać przy Młodej TYCH słów. Ale czasami się nie da. ;) Niestety uszy ma jak radary i wszystko co „zakazane” wychwytuje natychmiast.;))
      Małomówna- to jest wyjście. Tylko dziecko pomyśli że chora jestem? ;)))
      Osioł, dupek, matoł - też pięknie ;))))

      Usuń
  3. Po napadzie na niewinnego (tym razem) listonosza wkurzenie na męski ród powinno ci było trochę zelżeć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tobą to widzę lepiej nie zadzierać ;) Nerwowa z Ciebie kobieta... Biedny pan listonosz ;)

    Życzę powodzenia na rozmowie o pracę! Oby się udało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem niespotykanie spokojny człowiek ;)))) do czasu ;))))

      Usuń
  5. Skaranie boskie z tymi psami... Nasza jest co prawda suczka, ale tez potrafi zostawic niespodzianke. A mieszkamy w domu, wiec kiedy jestesmy, ma nieograniczony dostep do ogrodu! A i tak czasem uzna, ze woli sie zalatwic na parkiet. :/ W dodatku namietnie gryzie dzieciom plastikowe elementy zabawek. Juz nie raz byl placz. Puzzle tez lubi, a wiadomo, jeden zezarty puzzel oznacza, ze caly zestaw idzie do kosza... :/

    Listonosza mamy akurat w porzadku, ale na poczcie burdel panuje jak i chyba w urzedach pocztowych calego swiata. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas puzzle oszczędza, ale kapcie bardzo lubi. Pożre a później zostawia „niespodzianki” ech. Ale i tak jest kochany. Mam nadzieje że z tego wyrośnie ;)

      Usuń
  6. ha ha ha ale wpadka ... no taka żenująca sytuacja to mi się dawno nie zdarzyła :D dobreeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało mi się Ciebie przebić ;)))) ale bardziej żenująca to byka moja rozmowa o prace. Sama nie wiem czy śmiać się czy płakać. :/

      Usuń
    2. dawaj tę rozmowę ocenimy ;)

      Usuń
    3. Muszę się zmobilizować i to opisać. :)

      Usuń
  7. Wybacz, ale pośmisłsm się do rozpuku. Wiem, że Ci nie było do śmiech, ale Twój sposób pisania jest po prostu The Best! Nie chciałabym być tam na Twoim miejscu - pewnie twarz olał by mi buraczany rumieniec i dałabym nogę, na przyszłość obchodzą listonosza szerokim łukiem.
    Niektóre dni są tak zjebane/pechowe, że nic tylko ryczeć.
    Ja też przeklinam - trzeba się jakoś odstresować. Ograniczam się bo dzieci... Wiadomo. Ale w myślach klnę jak szewc ;)

    OdpowiedzUsuń